Ileż to
życie w dzisiejszych czasach ma w sobie sprzeczności. Nasza populacja na tym
świecie roście w szybkim tempie. Mamy coraz to nowsze wynalazki techniki, aby
móc być w sobą w kontakcie i łatwo się porozumieć. A ile ludzi napotykamy
każdego dnia, czy to w pracy, sklepie czy evencie kulturowym. Jednak w tym tkwi
problem, który pogłębia się z każdym dniem.
Wbrew zasadom logiki to mimo tego,
że jest nas więcej i więcej na tym świecie to czujemy się coraz bardziej
samotni. Ile osób ma problemy w rodzinach, tak że nie czuje z nimi żadnych
więzi i nie potrafi się porozumieć? O
wiele za dużo. Ile szczerych osób mamy wokół
siebie, którym potrafilibyśmy zaufać? Zdecydowanie za mało, niekiedy nawet w
ogóle. Najczęściej czujemy, że nie mamy nikogo, komu moglibyśmy się zwierzyć,
normalnie porozmawiać, poradzić się. W tłumie, w gronie znajomych, na imprezach
czy koncertach, mimo ogromu ludzi, którzy nas otaczają, czujemy się samotni.
Nad wyraz samotni. Tracimy miejsce, które były dla nas azylami, miejscami
pomocy i wsparcia. Połowę ludzi nie obejdą nasze problemy, a pozostała część
będzie się cieszyć z tego, że coś nam nie wychodzi. Więc gdzie jest ratunek? W
domu? Niestety, ale jest tylko garstka ludzi, która zwierzyłaby się ze
wszystkiego swoim rodzicom/dziadkom/wujkom. Wolimy unikać takich rozwiązań,
ponieważ nie chcemy, aby nasze zwierzenia były wyciągnięte na forum rodziny. W
pracy/szkole? O tym nawet nie ma mowy. Są tam ludzie, z którymi utrzymujemy
kontakt tylko w ramach pracy, a nic poza tym. W związku? Coraz to częściej
stają się one karykaturą danych relacji. Każdy z partnerów patrzy na siebie
samego. Skupiają się na sobie, rozwijają własną karierę, zapominając o
pielęgnacji własnego związku (owszem, istnieją wyjątki od tej reguły, ale
niestety jest ich coraz mniej). Inną opcją jest to, że związek opiera się na relacjach
łóżkowych jednak nie ma w tym uczucia, nie ma jedności, nie ma tej
wyjątkowej bliskości.
W taki sposób zostajemy sami ze
swoimi problemami. Jesteśmy przekonani, że nikt nie jest w stanie zrozumieć
naszych problemów, że nikt nie jest zdolny udzielić nam wsparcie. I tak oto
wyniszczamy siebie. Tracimy oparcie na wszelkich podłożach. Zdani sami nie
siebie. Tracąc swoją siłę wewnętrzną bez możliwości jej regeneracji. Mało jest
osób, które się zdecydują, aby pójść po pomoc do specjalisty w takich
przypadkach. Większość pozostanie ze swoimi problemami . Ale jesteśmy tylko
ludźmi. Nasze uczucia i siła kiedyś się kończy. A nie mając nikogo zaufanego
obok siebie zamykamy się wewnętrznie na wszystko co może nas dotknąć, lub
załamujemy się całkowicie lecz to najczęściej kończy się tragicznie.
Jaki ratunek? Nigdy go nie
będzie, jeśli nie będziemy gotowi się zmienić. Odrobinę więcej empatii i
udzielania wsparcia najbliższym nam osobom wystarczy. Taka pomoc nas nie
zabije, a im będzie łatwiej w życiu zmierzyć się z przeciwnościami, wiedząc, że
gdzieś tam jest ktoś, kogo jeszcze obchodzimy i do kogo możemy zawsze się udać,
w potrzebie czy też bez.